wtorek, 16 lipca 2013

Chapter Two

- Halo? -  usłyszałem zachrypnięty głos po drugiej stronie.  Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się chytry uśmiech, w pewnym stopniu odniosłem zwycięstwo. Cóż, jestem tylko zwykłym facetem, który z byle powodu się cieszy.
- Hej, podobno coś zgubiłaś i mam wrażenie, że to jest u mnie. Chciałbym Ci to dać, więc powiedz tylko kiedy i gdzie mamy się spotkać – wycedziłem na jednym wydechu dokładnie się wsłuchując. Może i dobry w rozpoznawaniu emocji to nie jestem, a szczególnie przez słuchawkę, ale wyczułem tą ulgę kiedy wypuściła powietrze z ust.
-Naprawdę? Dziękuję, może Hyde Park o szesnastej, ok? –jej głos niemalże pulsował od radości.
-Dobrze – powiedziałem od niechcenia po czym zakończyłem rozmowę. Hyde Park? Większego zbiorowiska fotoreporterów chyba już w całym Londynie nie ma.
   Powolnym krokiem udałem się na dół, gdzie zastałem już całą czwórkę moich wiernych towarzyszy. Jak zwykle siedzieli w cichy przyglądając się swoim pustym talerzom.  Zresztą, tak zawsze mijają nasze śniadania oraz kolacje. Nikt się do siebie nie odzywa, ani nic nie je. To wszystko przez ten strach, który wręcz paraliżuje. Nigdy nie wiemy co znów wymyślą dla nas menagerowie… chwilami są wręcz nieobliczalni. Kiedy jeden z nich wpadnie w szał potrafi nawet rzucić w Ciebie krzesłem… 
  Dosiadłem się do nich nakłuwając kawałek wędliny na widelec z uśmiechem na twarzy kiedy wszyscy przyjaciele patrzyli na mnie z otwartymi ustami, niedowierzali? Zapewne tak, w końcu z tego stresu nikt zazwyczaj nawet nie patrzył się na dokładnie poukładane na stole jedzenie. ‘’Niall…’’ –usłyszałem skacowanego Zayn’a, który wychylił głowę spoza Louis’ego.  Przecież nie będzie prawił mi kazań? Przecież do jasnej cholery nie idę na żadne badania żebym musiał nie jeść.
-Tak? –posłałem sztuczny uśmiech w jego kierunku.  Zbyt sztuczny. -Chyba nie muszę całą wieczność głodzić się z powodu naszej chorej pracy! Chce to skończyć, rozumiecie? Pragnę wreszcie wykonywać mój zawód jako przyjemność! –pod wpływem emocji wstałem z krzesła po czym wyszedłem. Czy oni naprawdę chcą tak żyć przez wieczność? Przecież to zabija…  

  Oparłem się o fioletową ścianę po raz kolejny dokładnie lustrując tekst na już pomiętej kartce –nowa piosenka, która ‘’kupi’’ nam miliony fanów.  Dobrze znany temat, oklepany tekst i chwytliwa melodyjka, to już robi się nudne. Chwilami zastanawiam się skąd menagerowie to wszystko biorą? Zwykłe, marne wypociny, którymi się na dodatek sami się zachwycają… Chwila! Oni cieszą się szacowanymi zarobkami! No tak, przecież jeśli nie wiadomo o co chodzi to na myśli są pieniądze.  I pomyśleć,  że to po części przez nie i moją głupotę siedzę w tym bagnie. Byłem głupi. Nie, ja nadal jestem głupi! Gdy tylko ta piekielna umowa się skończy trzasnę drzwiami wychodząc. Mogę śpiewać na ulicy, nawet żebrać byleby nie mieć już nigdy z tymi diabłami nic wspólnego.
-Horan? Szef Cię woła! – dobiegł mnie głos z końca korytarza. Co do cholery znowu? Dajcie mi święty spokój!
  Leniwie wstałem z miejsca powolnym krokiem ruszając. ‘’Migusiem!’’ –zaśmiałem się w myślach. Cóż to znowu sam Lucyfer dla mnie szykuje? Wykonałem bardzo dobrze znaną drogę, ostatnim punktem było zapukanie do samych ‘’bram piekielnych’’, uderzyłem w drzwi czekając na odpowiedź.
-Wejść! –niepojęcie niski głos wybudził mnie ze ''snu''. Nigdy jeszcze nie ociekał tak złością.
  Przeciągnąłem mosiężną klamkę w dół tym samym znajdując się w gabinecie Mr. Thomas’a.  Krwisto czerwone ściany niemalże przyprawiały o mdłości, a obrazy przedstawiające sceny z XVIII wieku sprawiały, iż wnętrzności skręcały się na sam widok. Duże, zasłonięte okno nie przepuszczało przez siebie nawet milimetra słońca co tak samo, jak brązowy, zdeptany dywan powodowało niemiłe dreszcze.   
  Za biurkiem siedział on, David Thomas, znany również jako największy kat w firmie.  Co prawda pozwolił mi spełnić marzenia, ale tym samym spowodował, iż znienawidziłem samego siebie. Jego idealnie wyprasowany garnitur jedynie połyskiwał w sztucznym świetle żarówki, a z twarzy mężczyzny nie dało wyczytać się żadnych emocji, tak jakby był wielkim kamieniem leżący na jakiejś bocznej dróżce. Spojrzałem za siebie, ale szybko tego pożałowałem. Stał za mną sam Murs, a to nie wróżyło dobrze. Czyżby i mnie wkopał?
-Siadaj blondie, siadaj –zaśmiał się z kpiną w głosie mrugając do Olly’ego. Zawsze tak mnie nazywał drwiąc sobie z mojej osoby. Czym sobie zasłużyłem? Niczym tak jak inni, on po prostu lubi być ''wyższym'' od innych.
  Zrobiłem tak jak kazał siadając na czarny, skórzany fotel naprzeciwko niego. Zdjął okulary przeciwsłoneczne dokładnie mnie lustrując. Zawsze zastanawiałem się po co u licha mu ciemne okulary w pomieszczeniu?  
- Więc… nabroiłeś chyba ostatnio. –zaśmiał się –Oj, Horan… Co Ci do tego farbowanego łba strzela to ja nie wiem… -spoglądał to na mnie, to na Mursa. Zaczynam czuć się  jak w show telewizyjnym, o co mu chodzi? Zgaduj Zgadula? –Upijasz Nick’a Grimshaw’a, łazisz po nocach i jeszcze próbujesz bić Olly’ego? Co z Tobą chłopie? –nadal opanowany głos szefa sprawił, że zadrżałem. Upiłem Grimmy’ego i łażę po nocach?! Sam się napił i odwiedził nas a potem łajza nie mógł wrócić! A co do Olly’ego to chyba uraziłem szanowną dupę pana Murs'a, słowami  ‘’Pogadamy później’.
-Szefie… –przeciągnąłem.
-Milcz! –wstał ze swojego fotela po czym momentalnie znalazł się przy mnie.
  Szybkim ruchem wymierzył cios w mój policzek, który w mgnieniu oka począł niemiłosiernie piec. Pod wpływem uderzenia upadłem na podłogę tarzając się z bólu. Kolejne uderzenia zadawał tylko nogami. Kopał w brzuch lub nogi bez żadnego umiaru. Do tego dochodziły jeszcze niestłumione śmiechy Murs’a, które wręcz zabijały od środka. Ból przeszywał mnie całego, miałem wrażenie, że umieram. On zrobił to specjalnie.
- A teraz znikaj. Już! –tyran wykrzyczał mi prosto w twarz. W głębi duszy dziękowałem Bogu, że to koniec.

  Cały obolały doczołgałem się do kuchennego blatu gdzie leżał mój telefon. Thomas wypuścił mnie później, ale dał dyspensę na wieczór, więc mogłem trochę odpocząć. Wiele razy obrywało mi się za przeróżne rzeczy, ale tak ostry jeszcze nie był. Została mi nadzieja, że to był pierwszy i ostatni raz kiedy wyładował na mnie swoją furię. Jest zdolny do wszystkiego, gdyby chciał mnie zabić, to pewne nawet nie zahamowałby się.
  Spojrzałem na wyświetlacz po czym zamarłem, szesnasta trzydzieści.  Cudownie. Nie tylko zostałem upokorzony, ale i całe moje starania na dobro odleciały.
 Do: Nieznajoma
  Przepraszam, przedłużyło mi się w pracy… Jutro o tej samej godzinie? Zrobię wszystko co mogę!

  Otarłem samotną łzę po czym ostatni raz spojrzałem na treść już wysłanej wiadomości dokładnie ją analizując. Czułem się jak ostatni dupek, który zawiódł, a przecież to tylko głupia torebka, którą chcę oddać... Nie, to nie wina torebki, a tego co się wydarzyło. Jestem ostatnią szmatą, która leży w zakurzonym kącie nikomu nie potrzebna. Zapomniana, niechciana – idealny opis mnie. Cóż, chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle. 
~*~
Edit: I jest drugi! Jak wam się podoba? Mi szczerze średnio, ale cóż, akcja się dopiero rozkręca. To przecież początki są najtrudniejsze!
Edit2: Byłabym bardzo wdzięczna gdybyście polecili mojego bloga, baardzo. W zamian za takie polecenie, zrobię to samo z waszymi blogami! 

10 komentarzy:

  1. Zapowaiada się super :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! *.* Przeczytałam wszystko od początku. Bardzo mi się podoba, będę wpadać tutaj częściej. Czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku, biedny Niall, jeszcze to co mówił na końcu, zachciało mi się płakać :-( czekam na kolejny rozdział x

    @snajdbrd

    OdpowiedzUsuń
  4. jak "bił" Niall'a to po prostu nie mogłam czytać i zachciało mi się płakać, jakby tam ja wparowała to by było na odwrót XDDD hahahha mega prze zajebiste czekam na kolejny i mam coś dla ciebie ^^ udostępniłam bloga https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=558201894242457&id=323982754331040 To chyba wszystko co chciałam przekazać, byle szybko do nn :D <3 ~~ massnea

    OdpowiedzUsuń
  5. zapowiada sie bardzo tajemniczo .... super .!!. xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na następny :D @aneta95pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na następny :D @aneta95pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Przerazilam się czytając ostatnie zdania. Naprawdę! Ogólnie blog cudowny, kocham cię :)
    kinia :d

    OdpowiedzUsuń
  9. nadal nic nie wiem, ale już sie wkrecilam, ide do nastepnego

    OdpowiedzUsuń